Nie martw się, kochanie (Don’t worry, darling) to najnowszy thriller wyreżyserowany przez Olivię Wilde. Premiera w Polsce odbyła się 23 września 2022 roku. Na kinowych ekranach pojawiły się znane gwiazdy, takie jak: Florence Pugh, Harry Styles czy Chris Pine. Czy warto obejrzeć tę produkcję?
Odkąd wyszły pierwsze informacje o filmie i fabule na Twitterze i Instagramie na reżyserkę wylał się ogromny hejt. Większość ludzi zakładała, że produkcja będzie jednym wielkim niewypałem, a gwiazdorska obsada ma tylko podwyższyć oglądalność. Teraz kiedy Nie martw się, kochanie pojawiło się na wielkich ekranach, hejterzy spojrzeli na film w nieco inny sposób.
FABUŁA
Alice (Florence Pugh) i Jack (Harry Styles) Chambersowie mają szczęście żyć w utopijnym miasteczku Victory. W idealnych domach, idealne żony dbają o swoich mężów, a oni jako idealni partnerzy pracują i pną się po szczeblach kariery zawodowej.
Choć wydaje się, że życie tej uroczej społeczności jest beztroskie i wspaniałe, wkrótce Alice odkrywa niepokojące informacje na temat projektu, który prowadzi Frank (Chris Pine) – korporacyjny wizjoner i założyciel miasta. Okazuje się, że pod fasadą luksusu i bezpieczeństwa skrywa się coś strasznego i tajemniczego…
FILM Z WYDŹWIEKIEM FEMINISTYCZNYM?
Życie kobiet w Victory opiera się na zajmowaniu się domem, dziećmi i mężem, ale mamy tutaj feministyczne tło. Szczególnym symbolem feminizmu okazuje się Alice, która postanawia przeciwstawić się “podporządkowaniu się mężczyznom” i odkryć, co czai się w czeluściach idealistycznego projektu.
Florence odegrała swoją rolę bez zarzutu. Aktorka była zjawiskowa, ale równocześnie zdeterminowana, autentycznie prezentowała momenty strachu i niepokoju.
Ciekawą postacią jest też Bunny (Olivia Wilde). Ona jako jedyna wie o planach Franka i jest tzw. impostorem wśród swoich koleżanek. Uosabia ona kobietę chciwą, kłamliwą, zgadzającą się na “pracę dla mężczyzn”. Jednocześnie później pomaga głównej bohaterce w wyrwaniu się z miasteczkowej klatki.

JAK HARRY STYLES WYPADŁ JAKO AKTOR?
Fani Harry’ego Stylesa z dystansem podchodzili do jego roli Jacka w Nie martw się kochanie. Spowodowały to plotki na temat jego rzekomego związku z reżyserką – Olivią Wilde. Fani Harry’ego jak i hejterzy Olivii uważali, bowiem, że piosenkarz został zwerbowany do odegrania roli głównego bohatera tylko po to, aby podnieść oglądalność filmu, gdy wejdzie on już do kin.
Plotek tych nie dam rady zdementować, ale mogę powiedzieć, że Harry całkiem nieźle poradził sobie jako Jack. W jego grze zabrakło mi jednak nieco realizmu. Wydawało mi się, że gra trochę sztywno i mało swobodnie. Aczkolwiek jego postać, szczególnie na końcu, wywołała we mnie ciarki, co jest wielką zaletą.

PODSUMOWANIE
Nie martw się, kochanie, zdaniem wielu (również moim) nie wypadł wcale źle. Był ciekawy, skomplikowany, nie brakowało w nim psychodelicznych momentów i wstawek, które wywoływały niepokój.
Napięcie trzymało mnie do ostatniej minuty, choć film zostawił po sobie mały niedosyt. Wiele spraw nie zostało wyjaśnionych do końca – choćby sprawa tego, jak naprawdę wyglądała praca mężczyzn w Victory. Niejasna wydała mi się również kreacja świata – najpierw dowiadujemy się, że Victory zbudowane jest w jakiejś pustynnej lokacji, a później okazuje się, że aby wydostać się z miasta trzeba przekroczyć swojego rodzaju portal. Po końcówce można wnioskować, że Alice “budzi się” z koszmaru i przekracza jakąś niewidzialną barierę między snem a jawą, co mi kojarzy się z konceptem Danganronpy a także Matrixem.

Czy obejrzałabym ten film ponownie? Raczej tak, choćby po to, aby dokładniej przyjrzeć się szczegółom i dokładniej zanalizować zachowania bohaterów. Polecam ten thriller każdemu, kto chce obejrzeć coś fascynującego, ale nie wymaga od filmu niewiadomo czego. Olivia wyreżyserowała dobry film i moim zdaniem opinie na jego temat powinny być wyrażane po zobaczeniu go, a nie przed.
Przeczytaj recenzję After 4: After Ever Happy!